(...)
Żaden film gangsterski nie wyglądał jak Wrogowie publiczni. Cyfra zastąpiła taśmę i oto mamy przed oczyma lata trzydzieste wycięte w krysztale, pozbawione miękkości i patyny. Efekt jest na przemian zdumiewający i nieprzyjemny, ale nie ulega wątpliwości, że Michaelowi Mannowi udała się estetyczna prowokacja: z jednej strony hiper-realność obrazu High Definition, a z drugiej – uparta malarskość każdej sceny, z kobaltem i złotem dominującymi paletę.
(...)
Całość tekstu na łamach "Przekroju".