Jak co roku, publikuję swój subiektywny ranking polskich premier, tym razem za okres 1 stycznia-31 grudnia 2016. Rzecz jasna, ze względu na moją pracę dla Festiwalu Filmowego w Gdyni, nie uwzględniam w zestawieniu filmów polskich. Miłej lektury!
ZŁOTO
1. Nienasyceni
(Guadagnino)
2. Pokój (Abrahamson)
3. Bone Tomahawk
(Zahler)
4. Nawet gory przeminą
(Jia)
5. Służąca (Park)
6. Przełęcz ocalonych
(Gibson)
7. Kosmos (Żuławski)
8. Wyznania nastolatki
(Heller)
9. Hardcore Henry
(Naishuller)
10. Kapitan Ameryka:
Wojna bohaterów (Russo)
11. Skarb (Porumboiu)
12. Cloverfield Lane 10
(Trachtenberg)
13. Siedem minut po
północy (Bayona)
14. Fuocoammare. Ogień
na morzu (Rosi)
15. Tysiąc i jedna noc
– Trylogia (Gomes)
16. Creed: Narodziny legendy (Coogler)
17. Scena ciszy (Oppenheimer)
18. Justin Timberlake + Tennessee Kids (Demme) [Netflix]
19. Lament (Na)
20. Brooklyn (Crowley)
20. Brooklyn (Crowley)
21. Gęsia skórka (Letterman)
22. Śmietanka
towarzyska (Allen)
23. Julieta (Almodóvar)
24. Kubo i dwie struny
(Knight)
25. Sprzymierzeni
(Zemeckis)
26. Ave, Cezar!
(Coen/Coen)
SREBRO
Aż
do piekła (Mackenzie); Barany. Islandzka opowieść (Hakonarson); BFG: Bardzo
fajny gigant (Spielberg); Big Short (McKay), Co przynosi przyszłość
(Hansen-Love); Człowiek (Arthus-Bertrand); Doktor Strange (Derrickson); Easy
(Swanberg) [Netflix], Fistaszki – wersja kinowa (Martino), Fusi (Kari); Księga
dżungli (Favreau); Mój przyjaciel smok (Lowery); Nasza młodsza siostra
(Kore-eda); Niewinne (Fontaine); Niewygodna prawda (Vanderbilt); Obecność 2
(Wan); Opiekun (Franco); Paterson (Jarmusch); Przyjaźń czy kochanie? (Stillman);
Szefowa (Falcone); Szermierz (Härö); Zabójczyni (Hou); Zupełnie nowy testament
(Dormael); Żywioł. Deepwater Horizon
(Berg).
BRĄZ
183
metry strachu (Collet-Serra); Anomalisa (Johnson), Boska Florence (Frears);
Bridget Jones 3 (Maguire); Burn Burn Burn (Button); Cały ten cukier (Gameau); Carol
(Haynes); Cuda z nieba (Riggen); Dama w vanie (Hynter); Dobra żona (Karanović);
Dziewczyna z pociągu (Taylor); Egzamin (Mungiu); Gdzie jest Dory (Stanton); Głośniej
od bomb (Trier); Ja, Daniel Blake (Loach); Joy (Russell), Kosmiczna jazda. Hau
Hau, mamy problem (Ewlannikowa); Grimsby (Letterier); Komuna (Vinterberg); Królestwo
(Perrin); Kwiat wiśni i czerwona fasola (Kawase); Lo i stało się. Zaduma nad
światem w sieci (Herzog); Lolo (Delpy); Lucyfer (Berghe); Legion samobójców
(Ayers); Modelka (Matthiesen); Miara człowieka (Brizé), Nerve (Joost); Nice
Guys. Równi goście (Black); Nienawistna ósemka (Tarantino), Nie oddychaj
(Alvarez); Nowy początek (Villeneuve); Plan Maggie (Miller); Pogromcy duchów
(Feig); Sekretne życie zwierzaków domowych (Renaud); Serce pas (Anderson); Siostry
(Moore); Spotlight (McCarthy); Sully (Eastwood); Ślepowidzenie (Vogt); Vaiana:
Skarb oceanu (Clements); Syn Szawła (Nemes); Wstrząs (Landesman); Wojna
(Lindholm); Zakładnik z Wall Street (Foster); Zanim się obudzę (Flanagan); Z
daleka (Vigas); Złe mamuśki (Lucas); Zwierzogród (Howard).
ZŁOM
Absolutnie
fantastyczne: Film (Fletcher); Angry Birds: Film (Kaytis); Ben-Hur
(Bekmambetov); Blair Witch (Wingard); Creative Control (Dickinson); Deadpool (Miller), Dzień niepodległości:
Odrodzenie (Emmerich); Dziewczyna, która została królem (Kaurismaki); Dziewczyna
z portretu (Hooper), Dzień matki (Marshall); El Clan (Trapero); Frankofonia
(Sokurow); Lion. Droga do domu (Davis); Lobster (Lanthimos); High-Rise
(Wheatley); Moja miłość (Maiwenn); Mustang (Ergüven); Na skrzyżowaniu wichrów
(Helde); Nieznajoma dziewczyna (Dardenne/Dardenne); Neon Demon (Refn); Pasolini
(Ferrara); Sąsiedzi 2 (Stoller); Sausage
Party (Vernon); Sekret w ich oczach (Ray); Szukając Kelly (Bidegain); Śmierć w
Sarajewie (Tanović); Tarzan: Legenda (Yates); Tata kontra tata (Anders); Umrika
(Nair); Widzę, widzę (Fiala); Zjawa (Iñarritu), Zoolander 2 (Stiller), Z
podniesionym czołem (Bercot).
NIE
OBEJRZAŁEM (POGRUBIONE TYTUŁY CHCĘ NADROBIĆ W PIERWSZEJ KOLEJNOŚCI):
Babka (Weitz);
Bulwar (Montiel); Chevalier (Tsangari);
Destrukcja (Vallee); Bang Gang
(Husson); Batman vs Superman: Świt sprawiedliwości (Snyder); Fantastyczne zwierzęta
i jak je znaleźć (Yates); Jason Bourne (Greengrass); Kamienne pięści
(Jakubowicz); Królowa pustyni (Herzog); Mając 17 lat (Techine); Morgan (Scott);
Osobliwy dom pani Peregrine (Burton); Ouija:
Narodziny zła (Flanagan); Pasażerowie (Tyldum); Siedmiu wspaniałych
(Fuqua); Snowden (Stone); Udar słoneczny (Michałkow); Zagubieni (Zelenka).
PONIŻEJ ZAMIESZCZAM KAPSUŁKOWE RECENZJE FILMÓW Z PIERWSZEJ DZIESIĄTKI:
1.
NIENASYCENI (Luca Guadagnino)
Ogromne
zaskoczenie: po nieprzekonującym "Jestem miłością" i po lekturze
streszczenia nowego filmu spodziewałem się wszystkiego najgorszego.
"Nienasyceni" wymknęli się jednak wszelkim oczekiwaniom: to, co w
materiałach prasowych wyglądało na odgrzewany euro-pudding na prefabrykatach z
Antonioniego, na ekranie ożyło z rezultatem wręcz elektryzującym -- i to
zarówno dzięki reżyserii, montażowi, jak i
wspaniałej stawce aktorskiej (z Ralphem Fiennesem na czele). Ten zmysłowy,
nieprzewidywalny, na przemian rozleniwiony i gorączkowy melodramat o prażących
się w włoskim słońcu uprzywilejowanych dzieciach wyczerpanej kontrkultury jest
jednocześnie dowcipny i głęboko przejmujący. Scena, w której Ralph Fiennes i
Tilda Swinton w intymnym zwarciu nagle zdają sobie sprawę z tego, że ich miłość
uległa wypaleniu i dalszego ciągu nie będzie, zasługuje na wszelkie nagrody.
"Nienasyceni" to mój faworyt roku 2016 w polskich kinach.
2. POKÓJ
(Lenny Abrahamson)
Powieść Emmy
Donoghue była dość ryzykowna: historia Josefa Fritzla została przez autorkę
potraktowana jako znaleziona metafora zniewolenia i pułapek wolności, a
następnie przetworzona w subtelnie freudowską alegorię macierzyństwa (pokój
jako łono, etc.). Abrahamson, który od dawna interesuje się bohaterami na różny
sposób wyizolowanymi (ostre ćpanie w "Adamie i Paulu", upośledzenie w
"Garażu", specyficzny autyzm we
"Franku") wybrał idealny materiał do adaptacji, zmieniając całość w
jedyny w swoim rodzaju macierzyński thriller filozoficzny, z genialnymi rolami
oscarowej Brie Larson i dorównującego jej kroku w każdej scenie Jacoba
Trembleya. Film ma nietypową strukturę z totalną przewrotką w połowie,
świadomie omija rafy pornograficznej fascynacji psychopatyczną przemocą i dość
niespodziewanie staje się współczesną baśnią o porwaniu księżniczki i o tym,
jak język wyznacza granice naszego świata. Nieczęsto zdarza się dzieło
jednocześnie tak autorskie i tak w najlepszym sensie tego słowa popularne;
"Pokojowi" udało się to z nawiązką.
3. BONE TOMAHAWK (S. Craig Zahler)
To
symptomatyczne, że w roku, w którym Quentin Tarantino potrzebował 44 milionów
dolarów, by nakręcić kameralną (i najsłabszą w swojej karierze)
"Nienawistną ósemkę", muzyk i powieściopisarz Zahler zrobił swój
ultra-niezależny slashero-western za jedyne 1.8 miliona. I zwyciężył. Film nie
tylko wygląda rewelacyjnie (mimo bida-budżetu), ale na dodatek jest genialnie
zagrany przez Kurta Russella, Patricka Wilsona, Richarda Jenkinsa i Matthew
Foxa. W czasie, kiedy amerykańskie horrory posiłkują się głównie nachalną
muzyką i rozbudowanymi efektami CGI, Zahler rezygnuje z jednego i drugiego,
stawiając na dialog, postać, atmosferę i powolne prowadzenie akcji. Pióro i
ucho ma fantastyczne (Jenkins nazwał go "geniuszem dialogu"), a
gdzieś pod całą masakrą i posoką zajmują go ludzkie uczucia i wartości
testowane w sytuacjach ekstremalnych. Zapytany o ulubionych filmowców, Zahler
mówi o Kieślowskim, Kitano i Cassavetesie. To trio to najlepszy możliwy klucz
do zrozumienia jego wrażliwości: uduchowionego, heavy-metalowego trickstera,
który pojechał na rancho pod Los Angeles i nakręcił dokładnie taki niezależny
film, jaki sobie wymarzył. Brawo.
4. NAWET
GÓRY PRZEMINĄ (Zhangke Jia)
Chiny są blisko. Poetycka zaduma Jii nad globalizacją i
zmieniającym się na naszych oczach supermocarstwem jest czymś naprawdę
niezwykłym, zwłaszcza dzięki ostatniemu aktowi. Nostalgia i futurologia
splatają się w delikatną pajęczynę, snutą na naszych oczach tak subtelnie, że
dopiero po seansie zdajemy sobie sprawę z tego, że Jia nakręcił elegię dla
świata, jakim go znamy -- mimo że tytuł podpowiada to od samego początku.
5. SŁUŻĄCA
(Park Chan-Wook)
Szkatułkowa powiastka erotyczna "koreańskiego
Tarantino" wygląda trochę tak, jakby nieznane opowiadanie Henry'ego Jamesa
przeniósł na ekran Walerian Borowczyk. Klasowe i etniczne podziały, bezwzględny
patriarchat, pornograficzne wieczorki obleśnych starców i lepka sieć
wielopiętrowej intrygi -- a pośród tego wszystkiego rodząca się wbrew
wszystkiemu miłość, wybrzmiewająca w finale nie tylko tryumfalną nutą udanej
zemsty (ulubiony motyw Parka), ale i delikatnym dzwonieniem, dobywającym się z
wnętrza splecionych w uścisku, niesionych nocną falą ciał. Arcydzieło formy i
zarazem najbardziej perwersyjny bodaj film, jaki nakręcono w obronie
niewinności.
6.
PRZEŁĘCZ OCALONYCH (Mel Gibson)
Mniej
interesuje mnie to, że Gibson jest prorokiem popkultury (bo zwrot ku
chrześcijańskiej duchowości jest czymś, co moim zdaniem będziemy obserwować w
lawinowo rosnącej liczbie filmów następnych lat). Bardziej zachwyca mnie jego
reżyserska ręka: nie tylko dał role życia Andrew Garfieldowi i Vince'owi
Vaughnowi (który powinien zgarnąć oscarową nominację za drugi plan), ale i stworzył
kinetyczny balet śmierci o niezrównanym stopniu intensywności. Dusza tego filmu
jest rozdarta między miłosierdziem a gwałtem zadawanym ciału tak samo, jak
rozdarta jest zapewne dusza Gibsona -- i przy okazji sama ludzka natura. W
poście wystukanym na telefonie po seansie zanotowałem, że "Hacksaw Ridge"
to "Idź i patrz" wyreżyserowane przez Johna Woo; teraz widzę, że to
także nowa "Harfa birmańska", nakręcona przez obdarzonego absolutnym
filmowym słuchem katolickiego macho-męczennika i anty-Cronenberga w jednym:
podczas gdy Cronenberg rozrywa flaki, by obnażyć humanizm jako ułudę, Gibson
robi to niczym obłędny średniowieczny chirurg -- w poszukiwaniu duszy.
[Ostrzeżenie: film nie na wszystkie żołądki]
7. KOSMOS
(Andrzej Żuławski)
Kino nigdy nie polubiło się z Gombrowiczem -- póki nie
wyswatał ich ze sobą Żuławski w "Kosmosie" i nagle zaiskrzyło.
Testament, traktat, ale i wyreżyserowana z werwą komedia, którą w pijanym
widzie można by wziąć za ekscentryczną błahostkę, gdyby nie fakt, że tematem
jest ludzki umysł jako maszyna do produkowania sensów i udręk. Ostatnie,
autotematyczne ujęcia ekipy filmowej przy pracy wybrzmiewają szczególną
melancholią u reżysera, który w ostatnich dwóch dekadach życia nie pracował tak
często, jak powinien.
8.
WYZNANIA NASTOLATKI (Marielle Heller)
Ta pomysłowa fuzja komiksu i dziewczyńskiego pamiętnika
to jeden z bardziej przekonujących portretów pierwszej namiętności, wreszcie
opowiedzianej z perspektywy młodej kobiety. W tle ciepłe światło zachodzącego
słońca kontrkultury San Francisco, a w roli głównej wielkookie objawienie na miarę
młodej Lizy Minnelli, czyli Bel Powley. Film z 2015 roku do nas trafił w roku
bieżącym -- i stąd jego obecność na liście tegorocznej.
9.
HARDCORE HENRY (Ilia Naishuller)
Najbardziej
eksperymentalny formalnie film akcji od "Dystryktu 9" umieszcza 33-letniego
debiutanta Naishullera w tej samej tradycji, którą stworzył jego krajan Dziga
Wiertow mniej więcej stulecie temu: "Hardcore Henry" to eksperyment
filmowy i percepcyjny jednocześnie. Narracja prowadzona w całości z perspektywy
głównego bohatera to sen śniony przez kino co najmniej od czasu "Lady in the Lake" z 1947 roku, ale to, co
robi z tym konceptem Naishuller, po prostu rozsadza ekran. FIlm jest
jednocześnie nihilistyczną beczką filmowego prochu, eksplodującą nowym
fajerwerkiem co 2-3 minuty, jak i wodewilowym cyrkiem z kilkunastoma
wcieleniami Sharlto Copleya i z niebanalnym portretem postkomunistycznego syfu
współczesnej Moskwy w tle. Arcydzieło, które będzie studiowane w szkołach
filmowych następnych dekad i zarazem jedna z najintensywniejszych filmowych
jazd roku 2016.
10.
KAPITAN AMERYKA: WOJNA BOHATERÓW (Russo)
Najlepszy
marvelowski film, jaki widziałem -- i najzwięźlejsza metafora konfliktów
ideologicznych, jakie rozrywają nasz świat. W kategorii precyzji wielkiego
widowiska i reżyserii poszczególnych scen akcji nic KAPITANA AMERYKI w tym roku
nie prześcignęło. W każdej sekundzie widziałem dokładnie, co się dzieje, kto
jest kim, kto gdzie stoi i kto kim (lub czym) miota. Do tego wszystkiego
wiarygodnie zarysowane portrety psychologiczne wszystkich (super)bohaterów.
Tour de force.
Moja miłość (Maiwenn); Mustang (Ergüven) ZŁOM?!!
OdpowiedzUsuńMUSTANG: Okropny film zrobiony pod zachodnią publiczność i zupełnie niewiarygodny w nakreśleniu sytuacji. Dziewczyny zachowują się jak paryżanki teleportowane do Turcji, są zaskoczone każdą restrykcją jaka na nie spada tak jakby nie dorastały w tej konkretnej wspólnocie. Ale kalkulacja się opłaciła: film odniósł sukces.
UsuńCiekawe, jak różnie można oceniać to samo... Bo ja widzę tu bardzo udaną próbę uniwersalizacji ludzkich problemów. Ostatecznie ludzie wszędzie są przecież tacy sami i zmagają się z tymi samymi, ludzkimi słabościami, czyż nie? Był pan w ogóle kiedyś w Turcji? Bo sprawia pan wrażenie eksperta od tego kraju. Ja mieszkałam tam przez pewien czas i mogę zaświadczyć, że MUSTANG pokazuje coś, co mogłoby się tam zdarzyć. Także ostrożniej z tym węszeniem otomańskiego zdziczenia we wszystkim co tureckie. Pozdrawiam.
Usuń"Był pan w Turcji?" to rewelacyjny argument. "Otomańskie zdziczenie" - jeszcze lepszy. Pozdrawiam i pozwalam sobie zaznaczyć, że reżyserka "Mustanga" mieszka we Francji.
UsuńI co z tego, że mieszka we Francji? Jest urodzoną w Turcji Turczynką, ktora we wszystkich wywiadach zaznacza, że cały czas krąży między tymi dwoma krajami, bo w Turcji mieszka duża część jej rodziny. Pana protekcjonalne podejście jest szczerze irytujące, bo pozbawione zupełnie sensownych argumentów.
UsuńArgumenty. I to sensowne:
Usuńhttp://www.slantmagazine.com/film/review/mustang
Argumenty z zaproponowanej przez pana recenzji są mocno chybione. Na filmwebie znajdzie pan recenzję, która opiniuje ten film uczciwie - bez pseudointelektualnych gierek: http://www.filmweb.pl/reviews/Nieujarzmiona+m%C5%82odo%C5%9B%C4%87-18520
UsuńJako człowiek myślący, przyjmuję że istnieją też kontrargumenty -- fakt, że nie zgadzam się z opinią recenzenta Filmwebu nie musi oznaczać, że odsądzę go od czci i wiary za lubienie "Mustanga" tak, jak Pan(i) odsądził(a) mnie za jego nielubienie. Krytyka filmowa jest przestrzenią myślenia, nie dogmatów.
UsuńIdąc za recenzentem slantmagazine wszedł pan w obszar sofistyki, którą jednakowoż trzeba tępić, bo świadomie operuje nieuczciwymi argumentami w celu udowodnienia tezy, że MUSTANG został zrobiony pod zachodnią publikę i jest jakoby niewiarygodny w "nakreśleniu sytuacji". Pańska sofistyka jest szkodliwa, dlatego nie owijam w bawełnę.
UsuńTo prawda, MUSTANG jest zupełnie niezłym filmem. Na pewno o niebo lepszym niż KOSMOS - film, przed którym trzeba wręcz ostrzegać widzów, bo to gniot jakich mało. Negacja MUSTANGA, entuzjastyczny wywód nt. KOSMOSU i paru innych knotów stawia niestety pod znakiem zapytania całą listę p. Oleszczyka - tzn. jego gust po prostu. W związku z z tym ja się stąd wymeldowuję. Adios!;)
OdpowiedzUsuńFaktycznie, tylko ja lubię "Kosmos" #LocarnoBestDirector http://www.metacritic.com/movie/cosmos
UsuńZ tym filmem jest jak z twórczością Pendereckiego: zachwyt stadny krytyków nad muzyką, której nikt nie chce słuchać. Współczuję Panu tego oderwania od rzeczywistości.
UsuńWspółczucie jest obopólne.
UsuńKorekta obywatelska: brak "Światła między oceanami" i "Łotra 1".
OdpowiedzUsuńI czy można prosić o kilka słów na temat zezłomowanego przez Pana, a na ogół chwalonego "Lobstera"?
pozdrawiam
allegra walker
O Lobsterze mówiłem tutaj: http://vod.tvp.pl/23915676/
UsuńŚwiatło i Łotr -- te filmy powinny być w Brązie, dziś je dodam :)
Dziękuję bardzo :-)
OdpowiedzUsuńa.w.
Panie Michale, czy Pan nie jest uprzedzony do Inarritu?;) I przecudowny Birdman (film roku) był przez Pana znielubionym, i teraz Zjawa w ZŁOMIE.?
OdpowiedzUsuńCóż mogę powiedzieć... życzę Inaritu, by zrobił kiedyś dobry film :)
UsuńKupilem "the bigger splash" w ciemno po niezwykle zmysłowym "i am love" i sie nie zawiodłem. To bardzo uwodzicielskie kino w tym przypadku dodatkowo inkrustowane rock n rollem. co ciekawe na dysku b-r jest dołączone alternatywne zakonczenie, a wlasciwie to tylko jedna 20sek. scena przedstawiajaca wizyte Dakoty J w galerii sztuki nowoczesnej obczajajacej (wiadomo jaki) obraz Hockneya. Ostatnie 5 sekund to zooming na to rzeczone pop-artowe arcydziełko. szkoda że rezyser wykastrował film z tej wlasnie koncowki. bo zbyt oczywista mogła by się wydawać?
OdpowiedzUsuńpozdrawiam.michał
O, nie miałem pojęcia o tym zakończeniu! Muszę zerknąć na dodatki na Blu-rayu w takim razie :)
OdpowiedzUsuńdaje do myslenia
OdpowiedzUsuń