Niektóre pomysły warto kraść. Marzy mi się na przykład, by któryś z polskich periodyków filmowych powielił koncept obecny od kilku lat w amerykańskim dwumiesięczniku „Film Comment”. Otóż w każdym numerze jest tam drukowana (co najmniej jedna) tabelka pt. „The Last 10 Films I’ve Seen”; rodzaj uproszczonego kwestionariusza Prousta z jednym tylko pytaniem, kierowanego do rozmaitych filmowców.
I tak w najnowszym numerze pisma (6/10) można dowiedzieć się na przykład, jakie dziesięć filmów obejrzał ostatnio rumuński reżyser Cristi Puiu, autor wielkiej Śmierci pana Lazarescu (2005) i ponoć równie interesującej Aurory (2010). Dziesiątka prezentuje się następująco:
On the Bowery (1957, Rogosin)
Kobieta bez głowy (2008, Martel)
Jak ukraść milion dolarów (1966, Wyler)
Martwa natura (2006, Zhangke)
Diary (1973-83, Perlov)
Red Road (2006, Arnold)
Noc generałów (1967, Litvak)
Rogue Male (1976, Donner)
Ucieczka gangstera (1972, Peckinpah)
Noc iguany (1964, Huston)
Lista ta wiele wyjaśnia; przede wszystkim zaś wskazuje na to, że Puiu jest filmowcem spragnionym kina – w całej jego gatunkowej rozpiętości. Dla niego nie ma sprzeczności (co nie znaczy, że nie ma też różnic!) między Wylerem a Rogosinem, Zhangke a Litvakiem. Ze wszystkiego można się bowiem uczyć; każda wyspa w archipelagu kina ma swój własny dialekt – a adept sztuki reżyserskiej winien posiąść nie tylko jeden z nich, ale możliwie jak najwięcej elementów każdego.
Być może trzeba oglądać filmy tak różnorodne, jak Puiu, żeby nakręcić film tak krystalicznie własny, jak Śmierć pana Lazarescu.
I teraz pytanie: gdyby jakiś polski miesięcznik faktycznie przepytał polskich filmowców w ten sam sposób, jakie byłyby rezultaty…? Obawiam się, że mizerne. Większość polskich reżyserów (a sąd opieram na kręconych przez nich filmach) ogląda mało (i byle) co. 10 ostatnich filmów obejrzanych przez Marcina Wronę…? Sądząc z Chrztu (2010), byli to Chłopcy z ferajny (1990) ustawieni na replayu. Przez Feliksa Falka…? Zapewne jakiś Bergman nagrany z TVP2 w 1993 roku. Przez Zanussiego…? Chyba tylko własne Barwy ochronne (1977).
Jakub Socha pisał kiedyś pięknie o „kinie otwartym na świat” w wydaniu Tarantino i kinie „zamkniętym” w wydaniu Zanussiego. Lista Puiu, a także każda bez wyjątku lista publikowana przez „Film Comment” ujawnia, że odnoszący światowe sukcesy twórcy oglądają kino bez zgubnego monoteizmu, jaki przebija z wielu polskich sądów. Philippe Grandrieux – twórca najbardziej hermetycznych wizualnie dzieł ostatnich lat – wymienił dla „FC” zarówno Zaćmienie (1962) Antonioniego, jak i Bosonogą contessę (1954) Mankiewicza.
Tymczasem w Polsce toczy się wieczny (i nierozstrzygalny) spór o to, czy należy kręcić „dla ludzi” czy „na festiwale”. Czy „opowiadamy”, czy „kontemplujemy”? To fałszywa alternatywa. Dziesiątki „Film Commenta” ujawniają, że wybitny reżyser to ten, który chłonie kino (całe kino), tak by pod koniec dnia przemówić językiem, jakiego nikt wcześniej nie słyszał.
Nasi reżyserzy zamykają się w swej ulubionej celi, recytują święte teksty pokochane piętnaście lat wcześniej w szkole filmowej, po czym wytaczają się na zewnątrz, jąkają pożyczone monosylaby – i wmawiają nam, że „kręcą kino dla ludzi, nie dla krytyków”. Żaden z wyżej wymienionych twórców nigdy nie powiedział niczego podobnego, a ich filmy ogląda cały świat.
Ostro, acz trafnie.
OdpowiedzUsuńPóki trafnie, może być nawet ostro :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńSzewc bez butów chodzi.
OdpowiedzUsuńLekarzu, lecz się sam :)
OdpowiedzUsuńCzaem wydaje mi się, że polscy twórcy za kanon dzieł wartościowych i inspirujących uznają spis lektur szkolnych
OdpowiedzUsuń@ kinoamatorka: w dodatku z tego niezgorszego kanonu czynią bardzo złe kino, o czym wkrótce napiszę na swoim blogu, bo łzy mi ciekną, gdy widze ile dobrego materiału marnuje się w złej reżyserii.
OdpowiedzUsuń@ Michał: masz całkowitą rację, aczkolwiek obawiam się, że Wrona nie widział nawet "Chłopców z ferajny", może o nich słyszał, że cooltowe, że ważne, ale nie miał czasu zobaczyć, bo był zajęty kręceniem swoich filmów, które i tak w Polsce dostaną nagrody, niestety ;-(
Marto, long time no see! :) Co u Ciebie? No i gdzie mogę znaleźć Twojego bloga? Bardzo jestem go ciekaw.
OdpowiedzUsuńściskam--
--M.
nie chciałabym jakoś histerycznie bronic Wrony, ale on jest po filmoznawstwie, więc pewnie widział to i tamto (tyle, że nie ostatnio)
OdpowiedzUsuńChciałbym zobaczyć to w jego filmach.
OdpowiedzUsuń--MO
Zgadzam się michale, choć nie mamy pewności, a nuż by sie okazalo że Wrona także ogląda filmy z różnych półek.
OdpowiedzUsuńnie mam czasu duzo pisac, ale chciałbym oglądać również takie rankingi wśród KRYTYKÓW ....np Pietrasika.... :D
Lukasz S.
Popieram; krytyków też warto by zapytać :)
OdpowiedzUsuńŚwietny tekścik Michale! Obawiam się, że polscy reżyserzy przede wszystkim nie oglądają tak zwanej klasyki, nawet w szkole. A jeśli już to pobieżnie, wybiórczo i bez szczególnej fascynacji. Zawsze mi przykro z tego powodu, bo jak widać warto czasem sięgnąć po "starcie" ;)
OdpowiedzUsuńJoanna Malicka
"starocie" miało być oczywiście :)
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki za miłe słowo! Pozdrowienia!
OdpowiedzUsuń"Przez Zanussiego…? Chyba tylko własne Barwy ochronne (1977)."..:)))))
OdpowiedzUsuńNo proszę, kto tu zagląda :-) In touch... :)
OdpowiedzUsuńKiedy mieszkałam w Jerozolimie i chciałam zobaczyć jakiś film szłam do wypożyczalni "Trzecie ucho" i rzadko się zdarzało, żeby tego nie mieli, a jeśli nie mieli, to było coś innego ciekawego. było dużo z Criterionu, były osobne regały na filmy z różnych krajów świata oczywiście kino autorskie. Gdzie jest warszawskie "Trzecie ucho"? Czy ja coś przeoczyłam? Czy tylko nie znam adresu?
OdpowiedzUsuńTo oczywiście tylko rodzaj ps. do tekstu, ale myślę (i widzę po sobie, bo robię listy filmów obejrzanych i ostatnio natknęłam się na tą z czasów jerozolimskich) że ma znaczenie. (nie wspomniam już o wypożyczalni DVD z łódzkiej szkoły filmowej - tu nawet nie ma czego porównywać).Zuza
Dokładnie o to mi chodzi -- poza nielegalnym ściąganiem, nie ma w Polsce miejsca, gdzie dostęp do klasyki (choćby w postaci takiej wypożyczalni) byłby ułatwiony.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
idź kup se klasyke za 400zł pakiet Bergmana, 600 zł Kurosawy, 300 Antonioni, Fellini po 100 za 3filmy [pakietów chyba 5].
OdpowiedzUsuńja z kilkoma reżyserami polskimi rozmawiałam...o serialu Mad men, lubią
OdpowiedzUsuńKto by nie lubił! :)
OdpowiedzUsuńZnam wielu młodych polskich reżyserów, którzy oglądają namiętnie wszystko. To nie jest reguła. Głównym problemem jest raczej mafia dziadków rządząca chełmską i pisfem, którzy widząc jakiś nowatorski projekt nie dają mu szansy zaistnieć z różnych powodów...
OdpowiedzUsuńSą już reżyserzy którzy wyrośli na festiwalu Era Nowe Horyzonty, np. Jacek Nagłowski, który był chyba na każdej edycji jako widz, a potem ze swoimi filmami (nagroda za debiut za Gugarę).
OdpowiedzUsuńCieszy, że są i wyjątki :)
OdpowiedzUsuń--M.
btw
OdpowiedzUsuńMichał, oglądałes już Mr Nobody?
jest tam kawałek ze świetnej ścieżki Zimmera
http://www.youtube.com/watch?v=05BtmSXUQ8A
Cienka czerwona linia, takie mini nawiązanie dla fanów Malicka i Hansa.,
notabene - jest już trailer TREE OF LIFE - świetny , absolutnie świetny. Scena z cieniami mnie zmiażdżyła!
ŁS
Hej hej,
OdpowiedzUsuńtrailer już widziałem.. nieraz, nie mogę się od niego oderwać :-)
A MR. NOBODY jeszcze nie, ale dzięki za wyszukanie nawiązania, zaraz się wsłucham :)
Pozdrawiam!--
--M.