18 grudnia 2010

Co oglądają polscy reżyserzy?


Niektóre pomysły warto kraść. Marzy mi się na przykład, by któryś z polskich periodyków filmowych powielił koncept obecny od kilku lat w amerykańskim dwumiesięczniku „Film Comment”. Otóż w każdym numerze jest tam drukowana (co najmniej jedna) tabelka pt. „The Last 10 Films I’ve Seen”; rodzaj uproszczonego kwestionariusza Prousta z jednym tylko pytaniem, kierowanego do rozmaitych filmowców.

I tak w najnowszym numerze pisma (6/10) można dowiedzieć się na przykład, jakie dziesięć filmów obejrzał ostatnio rumuński reżyser Cristi Puiu, autor wielkiej Śmierci pana Lazarescu (2005) i ponoć równie interesującej Aurory (2010). Dziesiątka prezentuje się następująco:

On the Bowery (1957, Rogosin)
Kobieta bez głowy (2008, Martel)
Jak ukraść milion dolarów (1966, Wyler)
Martwa natura (2006, Zhangke)
Diary (1973-83, Perlov)
Red Road (2006, Arnold)
Noc generałów (1967, Litvak)
Rogue Male (1976, Donner)
Ucieczka gangstera (1972, Peckinpah)
Noc iguany (1964, Huston)

Lista ta wiele wyjaśnia; przede wszystkim zaś wskazuje na to, że Puiu jest filmowcem spragnionym kina – w całej jego gatunkowej rozpiętości. Dla niego nie ma sprzeczności (co nie znaczy, że nie ma też różnic!) między Wylerem a Rogosinem, Zhangke a Litvakiem. Ze wszystkiego można się bowiem uczyć; każda wyspa w archipelagu kina ma swój własny dialekt – a adept sztuki reżyserskiej winien posiąść nie tylko jeden z nich, ale możliwie jak najwięcej elementów każdego.

Być może trzeba oglądać filmy tak różnorodne, jak Puiu, żeby nakręcić film tak krystalicznie własny, jak Śmierć pana Lazarescu.

I teraz pytanie: gdyby jakiś polski miesięcznik faktycznie przepytał polskich filmowców w ten sam sposób, jakie byłyby rezultaty…? Obawiam się, że mizerne. Większość polskich reżyserów (a sąd opieram na kręconych przez nich filmach) ogląda mało (i byle) co. 10 ostatnich filmów obejrzanych przez Marcina Wronę…? Sądząc z Chrztu (2010), byli to Chłopcy z ferajny (1990) ustawieni na replayu. Przez Feliksa Falka…? Zapewne jakiś Bergman nagrany z TVP2 w 1993 roku. Przez Zanussiego…? Chyba tylko własne Barwy ochronne (1977).

Jakub Socha pisał kiedyś pięknie o „kinie otwartym na świat” w wydaniu Tarantino i kinie „zamkniętym” w wydaniu Zanussiego. Lista Puiu, a także każda bez wyjątku lista publikowana przez „Film Comment” ujawnia, że odnoszący światowe sukcesy twórcy oglądają kino bez zgubnego monoteizmu, jaki przebija z wielu polskich sądów. Philippe Grandrieux – twórca najbardziej hermetycznych wizualnie dzieł ostatnich lat – wymienił dla „FC” zarówno Zaćmienie (1962) Antonioniego, jak i Bosonogą contessę (1954) Mankiewicza.

Tymczasem w Polsce toczy się wieczny (i nierozstrzygalny) spór o to, czy należy kręcić „dla ludzi” czy „na festiwale”. Czy „opowiadamy”, czy „kontemplujemy”? To fałszywa alternatywa. Dziesiątki „Film Commenta” ujawniają, że wybitny reżyser to ten, który chłonie kino (całe kino), tak by pod koniec dnia przemówić językiem, jakiego nikt wcześniej nie słyszał.

Nasi reżyserzy zamykają się w swej ulubionej celi, recytują święte teksty pokochane piętnaście lat wcześniej w szkole filmowej, po czym wytaczają się na zewnątrz, jąkają pożyczone monosylaby – i wmawiają nam, że „kręcą kino dla ludzi, nie dla krytyków”. Żaden z wyżej wymienionych twórców nigdy nie powiedział niczego podobnego, a ich filmy ogląda cały świat.

26 komentarzy:

  1. Póki trafnie, może być nawet ostro :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Szewc bez butów chodzi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czaem wydaje mi się, że polscy twórcy za kanon dzieł wartościowych i inspirujących uznają spis lektur szkolnych

    OdpowiedzUsuń
  4. @ kinoamatorka: w dodatku z tego niezgorszego kanonu czynią bardzo złe kino, o czym wkrótce napiszę na swoim blogu, bo łzy mi ciekną, gdy widze ile dobrego materiału marnuje się w złej reżyserii.
    @ Michał: masz całkowitą rację, aczkolwiek obawiam się, że Wrona nie widział nawet "Chłopców z ferajny", może o nich słyszał, że cooltowe, że ważne, ale nie miał czasu zobaczyć, bo był zajęty kręceniem swoich filmów, które i tak w Polsce dostaną nagrody, niestety ;-(

    OdpowiedzUsuń
  5. Marto, long time no see! :) Co u Ciebie? No i gdzie mogę znaleźć Twojego bloga? Bardzo jestem go ciekaw.

    ściskam--
    --M.

    OdpowiedzUsuń
  6. nie chciałabym jakoś histerycznie bronic Wrony, ale on jest po filmoznawstwie, więc pewnie widział to i tamto (tyle, że nie ostatnio)

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałbym zobaczyć to w jego filmach.

    --MO

    OdpowiedzUsuń
  8. Zgadzam się michale, choć nie mamy pewności, a nuż by sie okazalo że Wrona także ogląda filmy z różnych półek.
    nie mam czasu duzo pisac, ale chciałbym oglądać również takie rankingi wśród KRYTYKÓW ....np Pietrasika.... :D

    Lukasz S.

    OdpowiedzUsuń
  9. Popieram; krytyków też warto by zapytać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny tekścik Michale! Obawiam się, że polscy reżyserzy przede wszystkim nie oglądają tak zwanej klasyki, nawet w szkole. A jeśli już to pobieżnie, wybiórczo i bez szczególnej fascynacji. Zawsze mi przykro z tego powodu, bo jak widać warto czasem sięgnąć po "starcie" ;)
    Joanna Malicka

    OdpowiedzUsuń
  11. "starocie" miało być oczywiście :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wielkie dzięki za miłe słowo! Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  13. "Przez Zanussiego…? Chyba tylko własne Barwy ochronne (1977)."..:)))))

    OdpowiedzUsuń
  14. No proszę, kto tu zagląda :-) In touch... :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy mieszkałam w Jerozolimie i chciałam zobaczyć jakiś film szłam do wypożyczalni "Trzecie ucho" i rzadko się zdarzało, żeby tego nie mieli, a jeśli nie mieli, to było coś innego ciekawego. było dużo z Criterionu, były osobne regały na filmy z różnych krajów świata oczywiście kino autorskie. Gdzie jest warszawskie "Trzecie ucho"? Czy ja coś przeoczyłam? Czy tylko nie znam adresu?
    To oczywiście tylko rodzaj ps. do tekstu, ale myślę (i widzę po sobie, bo robię listy filmów obejrzanych i ostatnio natknęłam się na tą z czasów jerozolimskich) że ma znaczenie. (nie wspomniam już o wypożyczalni DVD z łódzkiej szkoły filmowej - tu nawet nie ma czego porównywać).Zuza

    OdpowiedzUsuń
  16. Dokładnie o to mi chodzi -- poza nielegalnym ściąganiem, nie ma w Polsce miejsca, gdzie dostęp do klasyki (choćby w postaci takiej wypożyczalni) byłby ułatwiony.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  17. idź kup se klasyke za 400zł pakiet Bergmana, 600 zł Kurosawy, 300 Antonioni, Fellini po 100 za 3filmy [pakietów chyba 5].

    OdpowiedzUsuń
  18. ja z kilkoma reżyserami polskimi rozmawiałam...o serialu Mad men, lubią

    OdpowiedzUsuń
  19. Znam wielu młodych polskich reżyserów, którzy oglądają namiętnie wszystko. To nie jest reguła. Głównym problemem jest raczej mafia dziadków rządząca chełmską i pisfem, którzy widząc jakiś nowatorski projekt nie dają mu szansy zaistnieć z różnych powodów...

    OdpowiedzUsuń
  20. Są już reżyserzy którzy wyrośli na festiwalu Era Nowe Horyzonty, np. Jacek Nagłowski, który był chyba na każdej edycji jako widz, a potem ze swoimi filmami (nagroda za debiut za Gugarę).

    OdpowiedzUsuń
  21. btw
    Michał, oglądałes już Mr Nobody?
    jest tam kawałek ze świetnej ścieżki Zimmera
    http://www.youtube.com/watch?v=05BtmSXUQ8A

    Cienka czerwona linia, takie mini nawiązanie dla fanów Malicka i Hansa.,
    notabene - jest już trailer TREE OF LIFE - świetny , absolutnie świetny. Scena z cieniami mnie zmiażdżyła!

    ŁS

    OdpowiedzUsuń
  22. Hej hej,

    trailer już widziałem.. nieraz, nie mogę się od niego oderwać :-)

    A MR. NOBODY jeszcze nie, ale dzięki za wyszukanie nawiązania, zaraz się wsłucham :)

    Pozdrawiam!--
    --M.

    OdpowiedzUsuń