Już w piątek polska premiera kolejnego filmu oscarowego, czyli UKRYTYCH DZIAŁAŃ Theodore'a Melfiego, najbardziej staroświeckiego filmu tegorocznej stawki. Opowieść o trzech czarnoskórych pracownicach NASA, których talent napotykał we wczesnych latach sześćdziesiątych na liczne rasistowskie i seksistowskie przeszkody, jest zrobiona sprawnie i ze znajomością rzeczy. Intencja edukacyjna jest jasna od samego początku, postaci rozwinięte są wyłącznie o tyle, by ukazać nam niesprawiedliwość epoki i siłę ludzkiego ducha, a wszystko to zagrane jest znakomicie -- zwłaszcza przez Taraji P. Henson, która naprawdę została obrabowana z nominacji oscarowej za rolę pierwszoplanową.
Amerykanie odbierają ten film inaczej i bardziej bezpośrednio, niż odbierzemy go my, doświadczeni w Polsce językiem socrealizmu i propagandy na tyle mocno, by instynktownie odrzucać tezy podawane w syropie nazbyt słodkim. Nawet jednak, jeśli uruchomimy cały możliwy sceptycyzm w stosunku do uładzonej powierzchni tego filmu, to i tak moment, w którym Taraji P. Henson w końcu nie wytrzymuje i wrzeszczy w miejscu pracy, wyrzucając gromadzoną latami frustrację, ma siłę tak wielką, że przez moment można poczuć, jakby ktoś wyrwał nas z fotela, trzasnął o sufit i posadził z powrotem. Amerykanie wiedzą, jak to się robi -- ich wiara w wartość ludzkiej pracy i godność jednostki jest tak żarliwa, że kiedy mówią o niej pełnym głosem wprawnego kaznodziei, to nawet nas (połamanych wewnętrznie wschodnioeuropejczyków, mających problem i dumą, i z winą, i z wiarą w postęp) przeszyć może dreszcz. Dla tej jednej sceny warto obejrzeć ten cały, odrobinę za długi film, który pod względem artystycznym nie dorównuje PIERWSZEMU KROKOWI W KOSMOS Philipa Kaufmana, ale który w swojej klasie jak najbardziej satysfakcjonuje. A Henson ma wszelkie prawo, by podobną awanturę, jak w filmie, zrobić na gali Oscarów.
P.S. 1. Cieszy też obecność naszego niezawodnego Olka Krupy jako Karla Zielińskiego.
P.S. 2 Mimo że polski tytuł brzmi niezbyt atrakcyjnie, to trzeba przyznać, że to tłumaczenie HIDDEN FIGURES jest o tyle pomysłowe, że oryginalne "figures" odnosi się zarówno do bohaterek filmu, jak i do liczb, którymi się zajmują -- w polskiej wersji zmienionych na "działania", w domyśle matematyczne.
Ocena: 6/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz