Jak co roku,
już po raz piąty, zapraszam do lektury swego subiektywnego podsumowania
polskich premier! Tak jak w roku ubiegłym, poza tradycyjnym już podziałem
„kruszcowym”, dzielącym filmy na Złoto, Srebro, Brąz i Złom, proponuję także
mini-ranking „oscarowy”, w którym przyznaję nagrody w poszczególnych
kategoriach.
Załączam
także wykaz filmów, których z różnych powodów nie udało mi się obejrzeć, a które
wydały mi się interesujące. Pogrubione tytuły na tej liście to te, po
których spodziewam się najwięcej i które zamierzam nadrobić w pierwszej kolejności.
Poniższe dwie
listy opierają się na wykazie polskich premier kinowych, jakie miały miejsce od
1 stycznia do 31 grudnia 2014, ale dopuściłem w nich niekonwencjonalne wyjątki,
które zdenerwują ortodoksów, ale moim
zdaniem zaświadczą o rosnącej ekspansji wybitnej telewizji do kanonu.
Filmy w
obrębie Złota porządkowane są wartościująco; w obrębie pozostałych „kruszców” alfabetycznie.
WAŻNE: Lista
nie obejmuje ocen filmów polskich, których zobowiązałem się nie oceniać jako
krytyk ze względu na pełnioną przeze mnie funkcję dyrektora artystycznego
Festiwalu Filmowego w Gdyni.
Linki
odsyłają do moich tekstów o konkretnych filmach.
RANKING 2014 – Wersja Oscarowa:
NAJLEPSZY
FILM:
NAJLEPSZY
REŻYSER:
Alain
Guiraudie (Nieznajomy nad jeziorem)
NAJLEPSZY
SCENARIUSZ:
Hirokazu
Koreeda (Jak ojciec i syn)
NAJLEPSZE
ZDJĘCIA:
Darius
Khondji (Imigrantka)
NAJLEPSZY
AKTOR:
Bill Murray (Mów mi Vincent)
NAJLEPSZY
AKTOR DRUGOPLANOWY:
Danił
Worobiow (Eastern Boys)
NAJLEPSZA
AKTORKA:
Marion Cotillard (Imigrantka)
NAJLEPSZA
AKTORKA DRUGOPLANOWA:
Tina Fey (Muppety poza prawem)
Wersja
Kruszcowa:
ZŁOTO
1. Nieznajomy nad jeziorem
(Guiraudie)
2. O krok od sławy
(Neville)
3. LEGO® PRZYGODA (Miller/Lord)
4. Witaj w klubie (Valée)
5. Strażnicy galaktyki
(Gunn)
6. Lucy (Besson)
7. Eastern Boys (Campillo)
8. Watchers on the Wall (Marshal) [„Gra o tron”, Sezon 4, Odcinek 9]
9. Snowpiercer: Arka
przyszłości (Bong)
10. Nimfomanka (von Trier)
11. Ratując pana Banksa
(Hancock)
12. Babadook (Kent)
13. Jak ojciec i syn
(Koreeda)
14. Zniewolony: 12 Years a Slave (McQueen)
15. Imigrantka (Grey)
16. Method and Madness (Soderbergh) [“The Knick”, Sezon 1, Odcinek 1]
17. Mapy gwiazd (Cronenberg)
18. Noe. Wybrany przez Boga (Aronofsky)
18. Noe. Wybrany przez Boga (Aronofsky)
19. Wilk z Wall Street (Scorsese)
20. Sąsiedzi (Stoller)
21. Hannah Arendt (von Trotta)
SREBRO
22 Jump Street (Lord/Miller); Annie (Gluck); Co jest grane, Davis?
(Coen); Ewolucja planety małp (Reeves); Frank (Abrahamson); Godzilla (Edwards);
Heli (Escalante); Jak wytresować smoka 2 (DeBlois); Lekcje harmonii (Baigazin);
Lewiatan (Zwiagincew); Muppety poza prawem (Bobin); Na skraju jutra (Liman);
Namiętność (De Palma); Oh, Boy! (Gerster); Smak życia 3, czyli chińska układanka
(Klapisch); Szef (Favreau); Tylko kochankowie przeżyją (Jarmush); Wielka
szóstka (Hall/Williams); Wielkie piękno (Sorrentino); Wilgotne miejsca
(Wnendt); Zaginiona dziewczyna (Fincher).
BRĄZ
American Hustle (Russell); Bella Mia (Duba); Boyhood (Linklater); Czarownica
(Stromberg); Czworo do pary (McDowell); Dawca pamięci (Hyams); Diabelska
plansza Ouija (White); Duże złe wilki (Keshales/Papushado); Furia (Ayer);
Gerontofilia (Bruce); Get On Up (Taylor); Mama (Dolan); Mów mi Vincent (Melfi);
Niebo istnieje… naprawdę (Wallace); Obrońcy skarbów (Clooney); Ocalony (Berg); Ona
(Jonze); Porwanie Michela Houellebecqa (Nicloux); Pozycja dziecka (Netzer); Scena
zbrodni (Oppenheimer); Sierpień w hrabstwie Osage (Wells); Tajemnica Filomeny
(Frears); Zimowy sen (Ceylan).
ZŁOM
Bardzo poszukiwany człowiek
(Corbin); Blue Ruin (Sauliner); Casanova po przejściach (Turturro); Głupi i
głupszy bardziej (Farrelly/Farrely); Grace Księżna Monako (Dahan); Grand
Budapest Hotel (Anderson); Inna kobieta (Cassavetes); Interstellar (Nolan); Jako
w piekle, tak i na ziemi (Dowdle); Kapitał ludzki (Virzi); Klub Jimmiego (Loach); Locke (Knight); Magia
w blasku księżyca (Allen); Mandarynki (Uruszadze); Rio, I Love You (różni); Rogi (Aja); Sekstaśma
(Kasdan); Słowo na M (Dowse); Szukając Vivian Maier (Siskel/Maloof); W jego oczach
(Ribeiro); Więzień labiryntu (Ball); Wykapany ojciec (Scott); Wolny strzelec
(Gilroy); Wróg (Villeneuve); Wypisz, wymaluj… miłość (Schepisi); Zostań, jeśli
kochasz (Cutler).
NIEOBEJRZANE
20,000 dni na ziemi
(Pollard/Forsyth); Amazonia. Przygody małpki Sai (Ragobert); Bez litości
(Fuqua); Blue Highway (Smith); Borgman (Warmerdam); Brud (Baird); Camille
Claudel, 1915 (Dumont); Czy Noam Chomsky jest wysoki czy szczęśliwy? (Gondry); Droga krzyżowa (Brüggemann); Dziewczynka
z kotem (Argento); Gagarin (Parkomenko); Gdy budzą się demony (Joffe); Gdybym
tylko tu był (Braff); Goltzius and the Pelican Company (Greenaway); Igrzyska
śmierci: Kosogłos, część I (Lawrence); Jack Ryan. Teoria chaosu (Branagh); Joe
(Green); John Wick (Leith); Kapitan Ameryka: Zimowy
żołnierz (Russo/Russo); Kiedy umieram (Franco); Majdan. Rewolucja godności
(Łoźnica); Michael Kohlhaas (Pallieres); Non-stop (Collet-Serra); Niebiańskie
żony Łąkowych Maryjczyków (Fedorczenko); Niezniszczalni 3 (Hughes); Noc
oczyszczenia: Anarchia (DeMonaco); Omar (Abu-Assad); Pan Peabody i Sherman
(Minkoff); Podejrzany: Ai Weiwei (Johnsen); Pompeje (Anderson); Pudłaki
(Stacchi); Rękopisy nie płoną (Rasoulof); RoboCop (Padilha); Rozgrywka (Amini); Sekretne życie Waltera Mitty
(Stiller); Sędzia (Dobkin); Smak curry (Ritesh Batra); Stulatek, który
wyskoczył za okno i zniknął (Herngren); Szalona miłość (Hausner); Szefowie
wrogowie 2 (Anders); Teoria wszystkiego (Gilliam); Tom (Dolan); Transcendencja
(Pfister); Wakacje Mikołajka (Tirard); Witamy w Nowym Jorku (Ferrara); Wojownicze
żółwie ninja (Liebesman); X-Men: Przyszłość, która
nadejdzie (Singer); Złodziejka książek
(Percival); Zrywa się wiatr (Miyazaki).
Zdecyduj się Michał, czy Kapitał Ludzki to złom, czy go nie widziałeś ;) A jak złom to uzasadnij proszę.
OdpowiedzUsuńWidziałem, widziałem... niestety :) Rysowane kreską grubości dębowego pnia, a do tego fatalnie reżyserowane. Ja wiem, że kapitalizm jest zły (jak wszystko), ale czy naprawdę muszę dostawać scenę znudzonej Bruni-Tedeschi jak wydaje dyspozycję szoferowi: "Do antykwariatu! Przywieźli nową kolekcję biżuterii z Indii"...? :)
OdpowiedzUsuńgrand budapest zlomem? oooo
OdpowiedzUsuńA jakie uzasadnienie dla "Wolnego strzelca" w złomie? Przecież jak na debiut ten film jest bardzo przyzwoicie skrojony. Po "Zaginionej dziewczynie" satyra na media wydaje się nieco wtórna, lecz nie jest to winą tego filmu.
OdpowiedzUsuńtez jestem ciekaw uzasadnienia oceny dla Wolnego Strzelca
OdpowiedzUsuńImigrantka? Serio? Rolę Marion Cottilard zakwalifikowałabym zdecydowanie jako najgorszą w jej repertuarze. Nawet moje uwielbienie dla niej nie zdołało mi tego faktu przysłnić. Straszne drewno, do tego ten koszmarny polski - wiem, wiem, może się czepiam, w końcu żadna z niej rodowita Polka, ale dla mnie wyrzucała z ust polskie dialogi na zasadzie "powiem to jak najszybciej i będzie ok", kompletny brak nawet zalążka naturalności. Phoenix tak samo. Sama historia również nie powala na łopatki. Jestem na nie.
OdpowiedzUsuńO "Imigrantce" pisałem już tutaj:
OdpowiedzUsuńhttp://www.dwutygodnik.com/artykul/5190-american-hustle-ad-1921.html
A Cotillard chyba nie jest aż tak zła -- właśnie odebrała nagrodę Koła Krytyków Nowojorskich za najlepszą rolę żeńską.
Wolny strzelec -- jasne, na poziomie mise-en-scene to jest rzetelna robota, nocne L.A. jest pokazane z nerwem, ale ja po prostu nie trafię tak naiwnej i jednowymiarowej moralistyki jaką ten film oferuje. "Media są złe, karmią się nieszczęściem", "żyjemy w świecie premiującym bezwzględność" -- pod względem myślowym ten film nie oferuje nic poza (lub ponad) takie właśnie intelektualne bzdety.
O Grand Budapest pisałem swego czasu na Facebooku: jestem fanem Andersona i to jest bolesne rozczarowanie, pusty, manieryczny i pozbawiony serca film przypominający wysypisko blaszanych zabawek. Strasznie przygnębiający seans, a do tego taki kolonialny smrodek Amerykanina traktującego Europę Środkową jako magazyn "fajnych przedmiotów" i "zabawnych nazwisk". Lubitsch miał do tego prawo, bo był stąd -- Anderson pokazuje się w tym filmie jako rozpieszczony Amerykański buc, niestety.
Też nie jestem fanem "Grand Budapest...", ale i tak imponuje maestrią realizacyjną, i z pierwszym się zgodzę, że film jest pusty i nie ma, a to jest w nim najgorsze tzw. realizmu emocjonowanego, w każdym poprzednim jego filmie, nawet pomimo całkowicie wykreowanego świata, np. wierzyłem w braterską miłość, w lisią miłość, zazdrość, chęć łupienia kurnika, całą paletę zażyłości, a tu nic. Szeleści papier i to nawet dosłownie. Co do drugiego zarzutu, nie czuje tego, jaki kolonialny smrodek? A i brawa dla Andersona, za świetny cytat w tym filmie do "Szeregowca Ryana", za ten cytacie, tak świetnie wpasowany powinien jednak przenieść się w brąz. To jednak świadczy o geniuszu.
Usuń"Niebo istnieje… naprawdę" i "Obrońcy skarbów" to dwie nie do obronienia chały, nawet Clooney przepraszał, że mu tak źle wyszło i że jego następny film będzie lepszy. Swoją drogą klasa za przeprosiny.
A i jeszcze, jeśli chcesz zobaczyć coś obrzydliwie kolonialnego, to dla kontrastu zobacz sobie tą ramotę "100 tysięcy dolarów w słońcu", przez cały film jesteśmy raczeni takimi prawdami, że Arabowie to dwulicowi kłamcy, złodzieje i do tego obłudnicy, a żeby jeszcze obrazek upiększyć to każda kobieta w tym filmie okazuje się sprzedajną dziwką, zresztą film kończy się w burdelu. Naprawdę Anderson jest tu delikatniutki.
UsuńRóżnimy się, i to dobrze. Moja reakcja na Grand Budapest była gwałtownie negatywna. "Niebo" ma świetną rolę Kinnear'a, mimo wszelkich naiwności scenariusza. A "Obrońcy" nie są filmem tak złym, jak go malują wszyscy włącznie z Clooneyem. W niektórych scenach udało się wytworzyć "zespołową" atmosferę między aktorami-weteranami prawie jak z Hawksa, i za to ten niedoskonały film cenię.
OdpowiedzUsuńw ZŁOMIE jakoś mi nie bardzo pasują:
OdpowiedzUsuńBardzo poszukiwany człowiek (Corbin) oraz Blue Ruin (Sauliner).
Pierwszym jest w mojej opinii świetnym kryminałem, bo uwielbiam wolne tempo akcji, niejednoznaczności, wątpliwości, gierki między bohaterami, no i oczywiście śp. PSH.
Z kolei "Blue Ruin" to historia raczej rzadko spotykana, przedstawiona raczej z rzadkiej perspektywy, dosyć ciekawie poprowadzona aż do finału, który wydaje się zupełnie nieprzemyślany i w pewnym stopniu kładzie, to co wcześniej film sobie wypracował. Jednak nie uważam, że to aż taki gniot ;)
Chyba, że kategoria złom ma inne znaczenie niż ja myślę - ciekaw jestem Pana opinii o tych filmach. Pozdrawiam
Mamy inną definicję złego filmu. Mój "złom" to nie jest "gniot" w powszechnym rozumieniu tego słowa. Nie jest to film niekompetentny, spartaczony, zrobiony nieumiejętnie. W "złomie" lądują filmy, których reżyseria wzbudza mój estetyczny/moralny/logiczny/inny-jeszcze sprzeciw, tudzież odrazę. "Blue Ruin" jest tak zauroczone "pierwotnością" zemsty, którą opisuje, że każe przyjąć mi "na wiarę" szeregi idiotyzmów, takich jak np. że face chodzi swobodnie w zakrwawionych ciuchach przez kolejne przystanki swej podróży i nikt nie dzwoni na policję. (Piosenka grana pod napisami pogrzebała film zupełnie, jest to puste ćwiczenie w psychologicznym napięciu, a nie poważny film na temat zemsty i jej mechanizmów). "Bardzo poważny człowiek" jest zrobiony tak, jakby był rok 1991-1992, film jest zupełnie głuchy na współczesność polityczną i opowiada tę historię jak zimnowojenne thrillery z Harrisonem Fordem: film cierpi na narkolepsję, nie ma tam zastrzyku koniecznego oburzenia/aktualności/napięcia. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję! Teraz już wszystko wygląda zdecydowanie klarowniej :)
UsuńW sumie podobnie miałem ze "Snowpiercerem" - drażnił mnie brak konsekwencji przy stosowaniu jakiegoś mechanicznego tłumacza koreańsko-angielskiego, którego bohaterowie używali do porozumiewania się, ale w filmie jednak nie zawsze był potrzebny, bo aktorzy dogadywali się i bez niego (końcówka filmu), a nie sądzę by tak szybko się nauczyli swoich języków;). Może coś przegapiłem... Inną zagwozdką pozostaje dla mnie postać grana przez O. Spencer, która mimo tego, że od wielu lat je mało (albo i wcale), bo to przecież ostatni wagon, to nie schudła ani trochę - ot takie małe dziwactwo wypatrzyłem. Mimo wszystko film mi się jednak podobał.
dobrze napisane
OdpowiedzUsuń