Ambitne, późno-kapitalistyczne ghost story trochę rozpada się Assayasowi w rękach: PERSONAL SHOPPER to jego najbardziej ekscentryczny i nieuczesany projekt od czasu BOARDING GATE i - podobnie jak tamten film - warto go zobaczyć przez wzgląd na główną rolę kobiecą. Kristen Stewart wyrasta na muzę Assayasa i to jej nowe wcielenie jest bardzo interesujące: kontrast między szorstkością głosu a przerażeniem w oczach "robi" film. Lubię ekscentryczne dziwactwa wybitnych filmowców, ale PERSONAL SHOPPER ładuje do sklepowego koszyka ciut za dużo: zwłaszcza długa sekwencja SMS-owa, w zamierzeniu nawiązująca do barokowych "followingów" z ZAWROTU GŁOWY i STROJU ZABÓJCY, jednak rozczarowuje brakiem napięcia i finezji. Także sceny googlowania i skypowania średnio się udają: internet u Assayasa wydaje mi się jakoś nienaturalnie schludny, poukładany (tak filmowałby ekran tabletu Bresson, gdyby kręcił dziś "Blog wiejskiego proboszcza"). Cieszę się, że Assayas wyszedł z komfortowej szklarni ersatz-PERSONY, jaką było nieznośne SILS-MARIA, ale na pełen powrót do formy musimy jeszcze poczekać.
Ocena: 5/10
super wpis
OdpowiedzUsuń