Główna różnica między HISTORIĄ ROJA a WYKLĘTYM jest taka, że ten drugi film ma reżysera. Już po kilku minutach projekcji, kiedy zaskakuje nas przede wszystkim rezygnacja z agresywnego podkładu muzycznego na rzecz dźwięczącej w uszach przez długie minuty ciszy lasu, staje się jasne, że Konrad Łęcki przemyślał swój film w kategoriach opowiadania audiowizualnego, ROJOWI także obcych (storytelling). To, w jaki sposób żyje w tym filmie pejzaż, pory roku, postać ludzka względem przestrzeni -- wszystko to nosi znamiona inteligentnego wysiłku, by opowiedzieć historię w sposób klarowny i poruszający. Nie wszystko się tu udaje, ale udaje się zaskakująco dużo. Chwilami razi produkcyjna bieda, chwilami historyczne uproszczenie, chwilami jednostronność obranej perspektywy, ale atuty (takie jak zdjęcia Karola Łakomca i rola główna Wojciecha Niemczyka) wybijają się na plan pierwszy. Moja ocena: 6/10.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz